Och! Tatry. Piękne, wysokie góry.
Tuż przed zakończeniem roku szkolnego uczniowie z klas: IVa, IVb, Va, VIa, VIb, VIII Zespołu Placówek Oświatowych w Olesznie wraz z opiekunami: p. Mariolą Kamińską, p. Barbarą Mulewicz, p. Marceliną Majecką, p. Ryszardem Kowalczykiem, p. Gabrielą Kisiel oraz p. Joanną Pichetą wybrali się na dwudniową wycieczkę do Zakopanego.
W pierwszym dniu naszej wyprawy kolejką linowo-terenową wjechaliśmy na Gubałówkę, która jest jedną z najczęściej odwiedzanych i najpopularniejszych miejsc w Zakopanem. Chyba nie ma turysty, który nie był na szczycie Gubałówki. Na górnej polanie Gubałówki czekało nas wiele atrakcji, podziwialiśmy przepiękną panoramę Tatr i Zakopanego, ale to nie wszystko. Każdy z nas znalazł coś dla siebie. Po odpoczynku spacerkiem dotarliśmy do Butorowego Wierchu, który jest najwyższym wzniesieniem Pasma Gubałowskiego. Następnie udaliśmy się do pensjonatu „ U Ani”. Gospodarze byli rodowitymi góralami, więc mieliśmy okazję posłuchać gwary podhalańskiej. Po obiadokolacji udaliśmy się do Sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej na Krzeptówkach, które zostało wzniesione jako votum za ocalenie życia papieża Jana Pawła II po zamachu w dniu 13 maja 1981 r. Bardzo podobał nam się wystrój kościoła w stylu zakopiańskim, z dużą ilością misternie rzeźbionego drewna i wspaniałymi witrażami w oknach. Podziwialiśmy też Park Fatimski okalający sanktuarium, w którym znajduje się ołtarz, przy którym Jan Paweł II odprawił mszę św. w Zakopanem pod Krokwią 6 czerwca 1997 r. Tego dnia nie mogliśmy pominąć oczywiście jednej z najsłynniejszych ulic Zakopanego, jaką są Krupówki. Na tym deptaku zrobiliśmy zakupy w licznych sklepach i stoiskach oferujących oryginalne góralskie pamiątki. Będąc w Zakopanem spacerowaliśmy po Krupówkach, by spojrzeć na liczne witryny sklepowe i stragany oraz poczuć mieszankę kultury góralskiej i miejscowego folkloru.
W bogatym programie wycieczki nie zabrakło czasu na dobrą zabawę: ognisko i biesiadowanie, rozmowy po zmroku. Miło było spędzić czas wśród dobrych przyjaciół.
Następnego dnia po śniadaniu spotkaliśmy się z panią Mirką i ruszyliśmy w teren. Pierwszym punktem zwiedzania była największa, naturalna skocznia w Polsce - Wielka Krokiew im. Stanisława Marusarza. Wjechaliśmy kolejką krzesełkową na szczyt. Niezapomniane wrażenie zrobił na nas nie tylko rozmiar tego obiektu sportowego, ale również piękny widok na Zakopane z wysokości trybun skoczni. Po odwiedzeniu skoczni ruszyliśmy do Centrum Edukacji Przyrodniczej Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie po wyczerpującym marszu mogliśmy chwilę odpocząć w „sali odkryć” i poznać tajemnice tatrzańskiej przyrody i zasady jej ochrony. Obejrzeliśmy krótkie filmy edukacyjne, skorzystaliśmy ze stolików interaktywnych oraz stanowisk stereoskopowych, na których można oglądać trójwymiarowe zdjęcia przyrody. A niektórzy po szybkiej regeneracji skakali jak kozice lub biegali po lesie jak jeleń, dzięki grom działającym w technice Kinect. Mieliśmy okazję przezyć symulację lawiny. Przekonaliśmy się, jak lawiny są bardzo niebezpieczne w górach.
Końcowym punktem naszej wycieczki było pokonanie Doliny Strążyskiej. Na Polanę Strążyską szliśmy czerwonym szlakiem wiodącym dnem doliny, wśród drzew, napotykając po drodze kilka ciekawostek. Około 0,5 km od wejścia znajdowała się podłużna Polana Młyniska, na której, na ogrodzonym terenie, stała leśniczówka TPN. Zaraz za polaną, na skale po lewej stronie drogi, widniała zawieszona kilka metrów nad ziemią drewniana kapliczka z wizerunkiem Maryi z Dzieciątkiem. Nieco dalej zza drzew wyłaniały się Kominy Strążyskie – pięć strzelistych, dolomitowych skał. Dnem doliny płynął Potok Strążyski, którego źródło znajdowało się w Małej Dolince tuż pod Giewontem.
Odpoczęliśmy w wyjątkowej górskiej herbaciarni. Pierwszy raz w życiu widzieliśmy menu napisane dialektem. Pani przewodnik po góralsku przekazała nam różne ciekawostki o Tatrach. W trakcie opowieści dowiedzieliśmy się, że znajdujemy się pod północną ścianą Giewontu - wtedy nasze głowy uniosły się ku niemu, a góra wyglądała imponująco, jak śpiący rycerz. Z Polany Strążyskiej żółtym szlakiem dotarliśmy do Wodospadu Siklawica, gdzie podeszliśmy pod samą jego ścianę.
Niestety, choć pogoda cudowna, góry piękne i żal się żegnać, nadszedł czas powrotu.
Każda wycieczka to wielka przygoda, podczas której zwiedzamy jak najwięcej. Poznaliśmy tradycję, kulturę i historię regionu podhalańskiego, podziwialiśmy walory krajobrazu górskiego, uwrażliwialiśmy się na piękno przyrody, a okazji ku temu podczas dwudniowego pobytu nie brakowało.
Mariola Kamińska