Klasy IV i V na wycieczce
4 października 2007 odbyła się wycieczka do Kielc, na którą pojechały klasy IV i V.Organizatorami byli: pani Jolanta Kowalczyk i pan Andrzej Kowalczyk. Pierwszym punktem programu wycieczki było zwiedzanie zamku w Chęcinach. Najpierw z trudem wspinaliśmy się na wysoką górę otaczającą zamek. Gdy dotarliśmy na sam szczyt, wszyscy padali ze zmęczenia. Byliśmy jednak zachwyceni krajobrazem i podziwialiśmy piękne widoki.
Następnie zwiedziliśmy Amfiteatr na Kadzielni, czyli kamieniołom eksploatowany do 1962 r. Obecnie znajduje się tutaj rezerwat geologiczny. Spacer wśród wysokich zboczy skalnych, pełnych jaskiń i grot, wszystkim bardzo się podobał.
Kolejnym etapem wycieczki było zwiedzanie Pałacu Biskupów Krakowskich. Podziwialiśmy piękne barokowe wnętrza, meble z tej epoki oraz Galerię malarstwa polskiego. Przed pałacem wśród srebrzystych świerków rozciągał się wielobarwny kobierzec kwiatów. A za pałacem widoczny był uformowany w stylu renesansowym piękny ogród.
Poza Pałacem zwiedziliśmy Bazylikę Katedralną. Jej barokowy ołtarz główny z namalowaną sceną „Wniebowzięcia NM Panny” Szymona Czechowicza z 1730 r. przepiękne filary, ołtarze boczne, artystycznie pomalowane sufity, wprowadziły nas w cudowny nastrój i skłaniały do chwili zadumy i modlitwy.
Następnym etapem naszej wycieczki był przejazd do Galerii Echo na projekcję filmu „Wojownicze żółwie Ninja” w Kinopleksie . Wśród chrupanego popcornu, wcinanych kanapek popijanych zimną colą, snuł się wątek ekscytującego filmu.
Czas był nieubłagany i mijał bardzo szybko. Po filmie w ekspresowym tempie dotarliśmy do ziejącej chłodem i ciemnościami Jaskini „Raj”. Jaskinia ta jest słynna ze wspaniałej, barwnej szaty naciekowej w wapieniach dewońskich, to jedna z największych atrakcji turystycznych regionu. Naszemu zwiedzaniu bacznie przyglądał się nietoperz Gacuś . Przestraszywszy się Maćka, odfrunął wzbudzając panikę wśród całej grupy.
Po tak męczącym, pełnym wrażeń dniu ostatnim etapem naszej wycieczki był oczywiście basen. Po odebraniu kluczyków do szafek i włożeniu kostiumów kąpielowych wskoczyliśmy do wody. Ratownik ostrzegał, że kto nie umie pływać, niech napisze to na swoich plecach, aby wiedział, kogo ma ratować. Każdy pływał jak umiał: żabką, pieskiem, a mniej odważni stali pod czerwonym muchomorkiem, zanurzeni po kostki w wodzie. Hitem pływalni był oczywiście zjazd w wodnej rurze. Zjazd nie był trudny, najtrudniejszym jego elementem było, pokonując zakręty, trafienie do wylotu i nie zgubienie niczego po drodze. Mam na myśli kąpielówki.
Po wyczerpującej wycieczce oraz, co również ważne, wyczerpaniu się zapasów kanapek, wracaliśmy do domu . Zmęczenie dało o sobie znać. Jedni spali, inni rozmawiali ze sobą, a nad wszystkimi unosił się duch kończącej się wycieczki.
Emilia Kowalczyk, kl. V