Get Adobe Flash player

Jasnos Marta: Wyprawa do baśniowej krainy

Dawno, dawno temu, za czasów króla Ćwieczka, kiedy baśnie żyły własnym życiem, a magia towarzyszyła człowiekowi we wszystkim, żył pewien młodzieniec imieniem Allan. Pracował on u starego Brutusa, a mieszkał pod gołym niebem. Czym się zajmował u Brutusa? Sprzedawał różne magiczne przedmioty, takie jak lampy, piece, złote krowy i wszystko, co miało jakąś wartość. Brutus zaś zajmował się ich wytwarzaniem, ale przede wszystkim pisaniem  baśni.

Brutus pisał baśnie, a potem zamykał je w pierścieniach. Allan niewiele wiedział o pierścieniach, tylko tyle, że są to baśnie, do których można wejść. Gdy baśń się kończy, po prostu z niej wychodzisz. Młodzieniec jeszcze nigdy nie był w baśni, zresztą i tak miał dużo na głowie. Sklep Brutusa pochłaniał jego cały czas.

Allan nigdy się nie spóźniał, więc i tym razem był na czas w sklepiku. Najpierw posprzątał, a potem poukładał wszystkie przedmioty. Już miał otwierać interes, gdy przybył Brutus, który wymachiwał zwitkiem papieru i krzyczał z radości. Gdy trochę ochłonął, powiedział do Allana:
- Zobacz - dał młodzieńcowi do ręki ów zwitek papieru - to nowe, wspaniałe dzieło, opisałem w nim krainę zwaną Rzymem. Głównym bohaterem jest Brutus, który na końcu zabija swego przyjaciela Cezara.

Mówił jak najęty. Na Allanie nie zrobiło to większego wrażenia, więc pisarz powiedział, że poczeka z niespodzianką dla Allana do czasu, aż zacznie być wrażliwy na sztukę. Młodzieńca zdziwiła wieść o tym, jakoby Brutus chciał mu coś podarować, ale wzruszył tylko ramionami i zajął się pracą.

Minęło pięć miesięcy i Allan miał się wkrótce stać pełnoletnim obywatelem Kartaginy. Zgodnie z prawem wtedy już by nie musiał pracować u Brutusa. Pewnego razu po pracy pryncypał zawołał go do siebie, i przemówił:
- Nigdy nie wtajemniczałem cię w baśnie i pierścienie, ale zanim odejdziesz, chcę ci powierzyć pewną niezwykłą baśń. Ukryta jest w kryształowym pierścieniu, który zaraz ci dam. Ta baśń została napisana przez jednego z moich przodków, nie jest jak tysiące innych baśni. Możesz z niej zabrać do tego świata każdą istotę żywą, rozumiesz ?

Allan chyba trochę zrozumiał, bo słuchał z coraz większą ciekawością.
- Więc najpierw udaj się pod złotą bramę do Magicznych Sióstr, one wskażą ci dalszą drogę.

Tymi słowami Brutus pożegnał Allana.

Następnego dnia Allan postanowił udać się do Magicznych Sióstr. Szedł mijając kolejno, zieloną, czerwoną i niebieską bramę, aż wreszcie doszedł do złotej. Magiczne Siostry powitały go i wprowadziły do swojego niewielkiego domu. Najstarsza z nich wytłumaczyła Allanowi, że kryształowy pierścień przeniesie go do niezwykłej baśni. Baśń ta trwać będzie łącznie tydzień, tyle młodzieniec ma czasu na odnalezienie magicznego dywanu, którym przyleci z powrotem do domu. Siostra ostrzegła go przed królewną Hiacyntą, która została  stworzona jako pierwszy wątek baśni, aby zmylić innych. Jednak Allan nie może dać się jej omamić, gdyż minie się to z prawdziwym i jedynym celem jego podróży, czyli odnalezieniem latającego dywanu.

Po wysłuchaniu rad i wskazówek Sióstr, Allan stanął przed złotom bramą i wypowiedział magiczne słowa:
- Pierścieniu, pierścieniu, otwórz przede mną swe tajemnice !

Allan poczuł jak leci między przestrzeniami, po czym  jego nogi trafiły na grunt i zemdlał…

Obudził się następnego dnia w karczmie "Pod Pałacem". Zrozumiał, że właśnie przeniósł się do baśni, więc wyszedł się rozejrzeć. Na rynku stała ogromna kolorowa fontanna, w ogóle wszystko było kolorowe i pełne przepychu. Ludzie chodzili ubrani w szlafroki, a na nogi zakładali kapcie. Allan długo się rozglądał za miejscem, w którym mógłby przenocować, aż dostrzegł zwykłą chatkę z kolorowego drewna. Znajdowały się w niej łóżka, na których siedzieli mężczyźni, jedni grali w karty, inni rozmawiali, a jeszcze inni siedzieli w milczeniu. Młodzieniec przysiadł się do jednego ze stolików. Pewien niski, krępy człowiek zaczepił go:
- Widzę, że jesteś nowy… Taki młody… Przybyłeś by ratować królewnę ?

Allan pomyślał, że właśnie przed królewną ostrzegały go Magiczne Siostry, więc odparł:
- Nic nie wiem o żadnej królewnie.
- Dobrze, więc opowiem ci o niej. Gdy miała 10 lat, król, jej ojciec, zamknął ją w wielkim kryształowym pałacu. Po co to zrobił - nikt nie wie. Krąży plotka, że ten, kto znajdzie królewnę Hiacyntę, dostanie to, czego sobie zażyczy. Słyszałem, że Hiacynta jest piękna jak wiosna - skończył nieznajomy.

Allan długo zastanawiał się, lecz w końcu postanowił, że odwiedzi kryształowy pałac, a gdy znajdzie i uwolni królewnę Hiacyntę, poprosi o latający dywan i wraz z nią wróci do domu. Przecież Brutus mówił, że może z tej baśni zabierać żywe istoty. Jednak do zakończenia baśni pozostało tylko 4 dni…

Nazajutrz Allan postanowił wyruszyć w podróż do kryształowego pałacu. Gdy dotarł do celu podróży, ujrzał przed sobą wielką, wspaniałą bramę. Strzegło jej dwóch strażników. Młodzieniec zapytał:
- Czy tu mieszka królewna Hiacynta?

Strażnicy, nie mówiąc ani słowa, otworzyli tajemnicze wrota. Na dziedzińcu nie było żywej duszy. Allan niepewnie podszedł do kryształowego pałacu, jednak nigdzie nie było drzwi. Na jednej ze ścian wisiał napis: "Powiedz, że nie chcesz szkody wyrządzać, a spełni się twoje pragnienie". Allan długo zastanawiał się nad napisem, doszukiwał się głębszego sensu, gdy nagle olśniło go.
- Eureka! - krzyknął.
Podszedł do napisu i wypowiedział słowa:
- Nie chcę wyrządzać krzywdy.

Nagle pod napisem pojawiły się drzwi, nasz bohater wszedł przez nie i znalazł się w środku pałacu. Kiedy Allan znalazł się na szczycie schodów w kryształowym pałacu, ujrzał przed sobą drzwi do komnaty. Otworzył je, w pięknej komnacie na fotelu siedziała królewna Hiacynta.
- Gratuluję, odnalazłeś mnie, czego sobie życzysz ? - zapytała.
- Chciałbym dostać latający dywan - odpowiedział z udawanym chłodem Allan.
Królewna wyjęła spod łóżka latający dywan i wręczyła go młodzieńcowi. Nagle usłyszeli szelest na dole.
- To strażnicy, przyszli cię zabić, otwórz okno, uciekniemy na dywanie - rozkazała Hiacynta.

Tym sposobem oboje lecieli na latającym dywanie. Allan dowiedział się, że strażnicy działają tak, że  pozwalają wszystkim przybyszom wejść na dziedziniec, a jeżeli znajdą oni Hiacyntę, mogą wypowiedzieć życzenie i  potem giną z ręki strażników. Młodzieniec zażyczył sobie latającego dywanu, więc mógł z Hiacyntą uciec, ale przedtem żaden z przybyszy nie chciał podobnego daru i, naturalnie, nie było mowy o ucieczce. Lecąc, nagle trafili na przeszkodę, tu kończyła się przestrzeń, w której znajdowała się baśń „O latającym dywanie ". Zsiedli z dywanu, Allan wziął królewnę za rękę, zdjął magiczny pierścień z palca i wypowiedział słowa:
-  Pierścieniu, pierścieniu, przenieś mnie do domu.

I tak nasz bohater wrócił wraz z królewną Hiacyntą i latającym dywanem. Zdradzę tylko, że niedługo po opisanym wydarzeniu odbył się ślub Hiacynty i Allana, a ja tam byłam, miód i wino piłam.

 

UCZESTNICZYMY W PROJEKCIE "PRACOWNIE KOMPUTEROWE DLA SZKÓŁ" WSPÓŁFINANSOWANYM PRZEZ UNIĘ EUROPEJSKĄ