Get Adobe Flash player

Katarzyna Migacz: Sześć "ostatnich" bułeczek

Za górami, za lasami, za siedmioma morzami w pewnej wiosce, której już pewnie nie ma, żył sobie pewien młodzieniec, który uczciwą pracą zarabiał na życie. Wraz z ojcem staruszkiem prowadzili piekarnię, która słynęła w całej okolicy z pysznych wypieków . Pewnie dalej żyłoby się im dostatnio, gdyby nie ciężka choroba ojca. Niestety, wskutek choroby ojciec zmarł, zostawiając syna, który, co prawda był dobrym piekarzem, ale niezbyt dobrze radził sobie w interesach, co przydałoby mu się  bardzo w tamtych czasach. Biedny chłopak został sam z problemami, pustym domem, z piekarnią i małymi zapasami mąki.

Tego dnia chłopaczyna jak zawsze wstał bardzo wcześnie rano, ubrał się i powędrował w stronę piekarni, a tam zastał ostatni już, mały worek mąki, której wystarczyłoby na zaledwie parę bułeczek. W  tym momencie zrozumiał, że to już koniec . Pomyślał, że skoro mają to  być jego ostatnie bułki w życiu, to muszą być one najlepszymi bułkami na świecie.

Janek , bo tak miał na imię piekarz, zaczął wyrabiać ciasto. Po ledwie godzinie pieczywo było gotowe. Trzeba przyznać Jankowi, że na zapach i wygląd pieczywa od razu ciekła ślinka.

Niespodziewanie woń bułeczek przyciągnęła wszystkich mieszkańców wioski i pobliskich jeszcze mniejszych wioseczek. Sześć przepysznych wyrobów piekarza czekało na to, aby ktoś je kupił, a chętnych było około pięćdziesięciu. Zaczęła się licytacja. Pierwszą bułkę sprzedał za 5 dukatów, drugą za ładny dywan, a trzecią za 6 dukatów, czwartą za kocioł z dobrym rosołem z kury, piątą za dwa dukaty i brzydki dywan, a szósty za całą masę worków mąki .

Gdy ludzie dowiedzieli się, że bułek było tylko sześć, szybko się rozeszli, a Janek znów został sam, tym razem z mąką , dukatami i dywanami . Rozłożył ładny dywan w saloniku. Usiadł na nim, był szorstki i nie dało się na nim długo usiedzieć. Ściągnął ładny dywan i rozłożył brzydki dywan. Pomyślał, że będzie jeszcze gorszy niż ten ładny dywan, ale się mylił. Brzydki dywan był miękki i przyjemnie się na nim siedziało. Nagle dywan zaczął delikatnie unosić się do góry. Po chwili Janek wraz z dywanem unieśli tak wysoko, że wylecieli przez otwarte okno. Piekarz nie panował nad dywanem i niespodziewanie trafił na werandę samej księżniczki.

Janek przewiózł księżniczkę dywanem. Może na początku niezbyt szybko szło mu kierowanie nim, ale po jakimś czasie nauczył się i tego. Księżniczka Weronika i piekarz szybko się w sobie zakochali.

Wkrótce zakochani wzięli ślub, a potem żyli długo i szczęśliwie, chociaż rodzicom księżniczki Weroniki nie podobał się jej wybranek, lecz później go zaakceptowali, a nawet go polubili.

Dywan Janka służył mu do końca życia, a sam Janek codziennie robi po sześć bułek i ze smakiem zjada je z żoną i szóstką swoich dzieci.

 

UCZESTNICZYMY W PROJEKCIE "PRACOWNIE KOMPUTEROWE DLA SZKÓŁ" WSPÓŁFINANSOWANYM PRZEZ UNIĘ EUROPEJSKĄ