Lichosik Renata: Leśne zjawy pod Chotowem
Między Olesznem, Krasocinem a Chotowem ciągnie się las. Pewien odcinek o długości niecałego kilometra został nazwany Podłącysko. Jest tam ścieżka prowadząca z Oleszna na pola przy Chotowie. Znajdują się tam dwie kapliczki. Pierwsza - z figurą Matki Bożej, druga - z metalowym obrazkiem Marii z Dzieciątkiem.
Podobno ponad 50 lat temu straszyło na tym odcinku lasu. Ludność zamieszkująca okolice słyszała wydobywające się stamtąd odgłosy ludzkie, np. jęki, krzyki, łamanie gałęzi, płacz dziecka. Widziano tam podobno od czasu do czasu światło.
Niektórzy, co byli w tym lesie w dzień, mówili, że widzieli czarne, w obdartych ubraniach postacie, które ich goniły i przerażająco krzyczały. W oddali słyszeli wycie wilków i szum wiatru. Często w nocy, gdy ktoś wchodził do Podłącyska, dopiero w dzień odnajdywał drogę. Ci co wrócili, mówili o stworach przedziwnych, wyskakujących z krzaków, świecących oczach zza drzewami, o ludzkich postaciach i ich jękach, krzykach, wołaniach.
Podobno mój pradziadek też zabłądził w tym lesie i wyszedł dopiero wtedy, gdy słońce pojawiło się na niebie. Opowiadał, że goniły go przedziwne zjawy. Ścieżka, którą szedł wydawała się nieskończenie długa, rozciągała się, jakby szedł w miejscu lub nawet cofał się.
Pewnego dnia tamtejsi rolnicy znaleźli młodą, martwą parę. Mówiono, że to pewnie Niemcy lub partyzanci ich zastrzelili. A może to te zjawy…? Tam gdzie ci młodzi zginęli, wyrosła dzika jabłoń. Ścieżka przez ten las, kapliczka i jabłoń są do dzisiaj.