Cierpica Klaudia: Zaginione dzwony
We wsi Januszewice leżącej nieopodal Kluczewska w drugiej połowie XIX wieku założono parafię. Parafia ta do dziś nosi nazwę Parafii Podwyższenia Krzyża Świętego.
Niedługo po jej założeniu delegacja wiernych transportowała z Kluczewska do Januszewic dzwony kościelne, które miały zostać umieszczone na januszewickiej dzwonnicy. Grupa parafian wiozła je na wozie, który ciągnęła para koni. W drodze do Januszewic mężczyźni zatrzymali się w przydrożnej karczmie, aby ugasić pragnienie. Jako że była już szarówka, postanowili (choć pod wpływem alkoholu) ruszyć w dalszą drogę. W jej połowie musieli przeprawić się przez niezbyt głęboką rzekę, na której był zbudowany tylko lichy, drewniany mostek.
Gdy delegacja już prawie przeprawiła się przez rzekę, konie ciągnące wóz nagle się czegoś wystraszyły. Zaczęły parskać, wierzgać kopytami, szarpać lejce. Z upływem chwil zaczęły szarpać się coraz gwałtowniej w skutek czego zerwały się z uprzęży i uciekły w ciemny, gęsty bór. Pod wpływem tej końskiej „szamotaniny” wóz zaczął się chwiać. Po chwili szturchnięte koło ześlizgnęło się z mostku. Wóz przechylił się, a dzwony- niczym niezabezpieczone- z ogromnym hukiem wpadły do wody.
Mężczyzn zdziwiło to, że woda całkowicie zakryła dzwony, ponieważ sięgała ona zaledwie do kolan. Mimo tego weszli do wody, aby je wyciągnąć. Bezskutecznie. Okazało się bowiem, że w rzece nie ma ani śladu dzwonów. Januszewiccy parafianie nie mogli uwierzyć własnym oczom. Kilku z nich ruszyło do wsi, aby przyprowadzić pomoc do poszukiwania zguby. Po jakimś czasie przybyła cała wioska, która była nie mniej zaniepokojona od tych, którzy wieźli dzwony. Wszczęto dokładne poszukiwania. Mieszkańcy przeszli rzekę wszerz na dość rozległej długości, lecz nic nie znaleźli. Zupełnie jakby dzwony zapadły się pod ziemię.
Nie znaleziono ich do dziś, a legenda głosi, że przechodzące tamtędy osoby jeszcze dziś mogą usłyszeć głośne bicie zaginionych dzwonów.