Przepióra Wojciech: Burza piaskowa
Podczas pobytu na wakacjach mieliśmy super zorganizowane atrakcje. Niektóre były nawet nie planowane, tak jak na przykład burza piaskowa, która zastała nas na spacerze po pustyni. W połowie szlaku spacerowego wszyscy nagle spostrzegli wyłaniające się dziwne chmury. Ciemne, grube obłoki przesuwały się coraz szybciej w naszą stronę. Było to niesamowite zjawisko. Cała ekipa w przerażeniu nie wiedziała co robić, tylko z niedowierzaniem spoglądała w niebo. Niektórzy zaczęli uciekać w kierunku namiotów. Piasek pustynny zaczął wznosić się i wirować coraz wyżej. W końcu zacząłem uciekać i ja. Dobrze, że był z nami przewodnik, który zachował zimną krew i mówił co mamy robić.
Gdy wszyscy zdążyli schować się w namiotach i przewodnik zaryglował drzwi, odetchnąłem z ulgą. Wydaje mi się, że każdy się uspokoił. Siedzieliśmy całą ekipą skuleni i nasłuchiwaliśmy dochodzących do nas odgłosów wiatru i wirującego piasku. Obserwowaliśmy również boki namiotu, które poddawały się podmuchom wiatru i obsypywane były piaskiem. Gdy wszystko zaczęło się uspokajać, powoli zaczęliśmy wychodzić z kryjówki. Chmury się oddalały, a wydmy i zniszczenia jakie pozostały były dla nas obiektami do fotografowania. Krzaki były połamane oraz przysypane piaskiem, a ścieżki prawie niewidoczne.
Wracając po całej wyprawie wszyscy dyskutowali tylko o tym co się stało i co widzieli. Było to dla nas niesamowite przeżycie i nigdy nie zapomnimy co się tam wydarzyło. Cieszymy się też, że mogliśmy coś takiego doświadczyć, bo nie zdarza się to często. A także mamy co wspominać i opowiadać innym, którzy nam teraz zazdroszczą.