Palimąka Radosław: Strach
Grzesiek obudził się w nocy zlany potem. Znowu śnił mu się ten koszmar. Prześladował go już ponad tydzień, odkąd tragicznie zginął jego kolega. Dzień po dniu śniło mu się, że jedzie w nocy samochodem. Pada deszcz. Jest praktycznie zerowa widoczność. Nagle z wszechobecnego mroku wyłania się ciemny kształt. Dziecko. Kierowca opamiętuje się w ostatniej chwili i gwałtownie skręca. Wpada w poślizg. Ginie. A cudem uratowana dziewczynka z czarnymi włosami lekko się uśmiecha.
Grzesiek nie wiedział, czemu prześladuje go ten koszmar. Był świetnym kierowcą (w końcu jego praca polegała na przewożeniu różnych towarów) i często jeździł nocami. Zastanawiał się, czemu prześladuje go ten sen. Czy to strach, że on też może zginąć w wypadku samochodowym, jak jego kolega? Brzmi prawdopodobnie, choć w świecie mar i koszmarów nic nie może „brzmieć prawdopodobnie”. A ta dziewczynka? Zapewne naoglądał się za dużo filmów. Przecież takie rzeczy się nie zdarzają. To tylko głupi sen.
Jak już wspomniałem, nasz bohater obudził się zlany potem, lecz nie w wygodnym łóżku. Kolejna podróż. Tym razem musiał przejechać prawie pół Polski. Rozejrzał się po wnętrzu swej ciężarówki i powoli ruszył. Niestety, ciągłe niedosypianie dało znać o sobie. Ponownie przysnął w wozie, tym razem jednak w trakcie jazdy. Wtedy wydarzenia zaczęły przybierać dziwny obrót. Obudził go głośny krzyk. Płacz dziecka. Dziewczynki. Serce podeszło mu do gardła, mięśnie odmówiły mu posłuszeństwa. Jedzie samochodem. Pada deszcz. Z mroku wyłania się drobna postać. Kolejny koszmar? Uszczypnął się. To rzeczywistość. Brutalna prawda. Wszystko dzieje się naprawdę. Nagle przeszła go dziwna myśl. Nie musi skręcać. Wie, jak to się zakończy. Sen to ostrzeżenie. Grzesiek miał dwoje dzieci i kochającą żonę, a przed nim stała niewinna dziewczynka. Jednak we śnie tą „niewinną dziewczynkę” najwyraźniej bawiła jego śmierć. A więc nie jest dzieckiem, tylko czymś innym. Czym? Duchem? Demonem? Ostrzeżeniem? Kim jest to dziecko?
Decyzja zapadła w ułamku sekundy. Grzesiek nie skręcił. Jechał prosto. Krzyk się nasilił, a potem ucichł, tym razem na dobre. Kierowca zabił człowieka, który miał przed sobą całe życie. Jest mordercą.
Wysiadł z samochodu. Choć przeczesał całą okolicę, nie znalazł ciała. Zastygła mu krew w żyłach, kiedy uświadomił sobie, że dziewczynka nie istnieje.
Koszmar już nigdy nie powrócił, jednak od tej pory nie jeździł nocami. No, chyba że w towarzystwie. Jakimkolwiek. Fobia Grześka zmusiła go do zmiany pracy. Czasami jednak rozmyśla o dziewczynce, której tak naprawdę nie było. Strach ma naprawdę wielkie oczy. Ale czy na pewno to tylko strach?