Mulewicz Dominika: Pójdziemy w świat
Któregoś dnia, podczas wędrówki, Henrysia i jej tata przechodzili przez niewielką wieś. Po drodze spotkali starszego gospodarza z siwą brodą, którego czoło przykrywał szary kapelusz. Był bardzo zapracowany i strudzony. Dziewczynka, która miała dobre serce, postanowiła pomóc nieznajomemu. Spojrzała błagalnym wzrokiem na ojca i rzekła:
- Tatusiu, widzisz tego zapracowanego pana, bardzo chciałabym mu pomóc, choćby nawet przy zwierzętach, czy mogę ?
- Henrysiu, to bardzo ciężka praca, a poza tym nie wiem, czy gospodarz będzie chciał twojej pomocy.
- To zapytam, zgoda ?
- Dobrze, spróbuj.
Henrysia podeszła do staruszka i zapytała:
- Przepraszam, czy mogłabym trochę panu pomóc ?
Staruszek spojrzał na nią, uśmiechnął się, oczy mu zabłysły i odrzekł:
- Jeśli chcesz, ale uprzedzam, to nie jest lekka praca.
Dziewczynka z radości aż podskoczyła. Ojciec widząc zachowanie córki, sam również postanowił pomóc:
- Może i ja mógłbym w czymś pomóc ?
- Pracy nie zabraknie dla nikogo – odparł gospodarz i przedstawił się :
- Jestem Wojtek.
- A ja Marek, a to moja córka Henrysia, bardzo nam miło.
- To co mamy robić ? –zapytała zniecierpliwiona dziewczynka.
- Trzeba nalać wody kaczkom i kurom w zagrodzie, dasz radę ?
- Pewnie, już się robi – i Henrysia pełna zapału poszła z wiaderkiem wody do ogrodzenia, w którym były kury, kaczki i inne ptaki domowe.
Nagle z pobliskiego zagajnika zaczęły dochodzić popiskiwania. Henrysia zaczęła uważnie nasłuchiwać, po czym po odgłosach dotarła do zakamarka. Ujrzawszy swoje odkrycie oniemiała z wrażenia. W krzakach siedziała kura z kurczątkami. Dziewczynka zauważyła, że jedno jajko jest całe. Nagle skorupka jajka zaczęła pękać i ku jej zdziwieniu nie wykluł się kurczak tylko mała kaczuszka.
- Jak to możliwe ? –zastanowiła się dziewczynka .
Zaraz zawołała tatę i pana Wojtka i opowiedziała, co zobaczyła. Wszyscy zaczęli się śmiać, a nawet żartować, że mamy ,,kaczkę – kukułkę’’, która podrzuca jajka innym.
Dalsza część dnia minęła bardzo szybko. A dziewczynka ciekawa dalszych losów ,,kaczego pisklęcia’’ poprosiła gospodarza o napisanie listu, na co ten chętnie się zgodził.
Henrysia i tata pożegnali się i poszli w dalszą wędrówkę po świecie.
Dominika Mulewicz