Zuzanna Łączek: "Filar"
Tego dnia Natalka po raz pierwszy w życiu sama wracała ze szkoły. Długo prosiła rodziców, żeby się zgodzili. W końcu była już dużą dziewczyną! Gdy tylko zajęcia dobiegły końca, dziewczynka popędziła do szatni, zmieniła obuwie i wybiegła ze szkoły. Czuła się taka dorosła i samodzielna! Pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Doszła do parku i skręciła w alejkę prowadzącą ku Dużej Ulicy. Otuliła ją cisza wielkich, rozłożystych drzew. Płatki śniegu tańczyły w powiewach wiatru. Zapadał zmierzch, ale parkowe latarnie jeszcze się nie włączyły. Nagle – w mroku przed sobą Natalka dostrzegła niewyraźny kształt.
Stanęła zaskoczona, bo oto zobaczyła przed sobą małego pieska. Stał wystraszony i spoglądał na dziewczynkę smutnymi oczami. Natalka zbliżyła się powoli do pieska i uklękła na śniegu.
- Skąd się tutaj wziąłeś biedaku? Zgubiłeś się? Jesteś cały mokry i zziębnięty.
Dziewczynka nie zastanawiała się długo. Szybko wyjęła z plecaka swoją niedojedzoną kanapkę i podała psu. Szczeniak zaczął jeść łapczywie.
- Jesteś bardzo głodny. Ciekawe gdzie jest twój pan? O, widzę, że masz obrożę, zaraz zobaczymy, co tu jest napisane.
Natalka pogłaskała, radośniej już teraz merdającego ogonkiem, pieska. Na metalowej zawieszce przy obroży znalazła adres: Filar, Warszawa, ul. Źródlana 12/4.
- A więc jesteś Filar, bardzo ładne imię i do tego mamy adres. Pewnie się zgubiłeś, a ja nie wiem, co teraz z tobą począć. Ulica Źródlana jest parę przystanków stąd. Jak ty się tu znalazłeś? To trochę daleko. Pewnie ktoś cię już szuka. Wiesz co, Filar - odwiozę cię do domu.
W parku było już prawie ciemno, ale dziewczynka postanowiła, że teraz najważniejsze jest odstawienie szczeniaka do domu. Mama na pewno jej wybaczy to małe spóźnienie. Wzięła psa pod kurtkę i udała się na przystanek.
Natalka sprawdziła rozkład tramwajów i wsiadła do tego, który zmierzał w kierunku ulicy Źródlanej. Kiedy tam dotarła, wysiadła i rozejrzała się. Nie wiedziała, w którą stronę ma się udać. Zaczęła iść chodnikiem i sprawdzać numery na budynkach. Znalazła w końcu właściwy. Z lekką obawą nacisnęła dzwonek domofonu.
- Tak słucham? - usłyszała miły kobiecy głos.
- Dzień dobry. Nazywam się Natalka Kwiatkowska, znalazłam psa z obrożą i adresem państwa. Czy mogę wejść?
- Naprawdę?! Tak proszę – w głosie kobiety zabrzmiała nutka niedowierzania i radości.
Drzwi otworzyły się i dziewczynka z psem na rękach weszła po schodach na górę. Zapukała do mieszkania pod numerem 4.
- Filar! Jesteś piesku! – usłyszała glos dziewczynki siedzącej na wózku inwalidzkim. W jej dużych, błękitnych oczach pojawiły się łzy.
Piesek zeskoczył z rąk Natalki i błyskawicznie znalazł się na kolanach swojej pani.
- Tak się martwiłam o ciebie. Gdzie ty byłeś? Szukaliśmy cię wszędzie – szeptała dziewczynka, mocno tuląc do siebie czworonożnego przyjaciela.
- Był w parku, niedaleko mojej szkoły. Znalazłam go, kiedy wracałam do domu i od razu go przywiozłam – powiedziała Natalka.
- Przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem Gabrysia. A to jest mój Filar. Zgubił się podczas spaceru. Ktoś rzucił petardę i szczeniak się wystraszył. Uciekł i nie mogliśmy go znaleźć.
- Wejdź do środka Natalko – powiedziała kobieta, która stała za Gabrysią. - Jesteśmy ci bardzo wdzięczne za to, że przyprowadziłaś Filara. Jest późno, przyjechałaś tu sama?
- Tak. Właściwie to muszę już wracać, bo mama pewnie się martwi – odpowiedziała Natalka.
- No tak. To może zadzwonimy do twoich rodziców i powiemy im, gdzie jesteś – powiedziała mama Gabrysi. - Podaj mi numer telefonu.
Rozmowa nie trwała długo. Wkrótce po dziewczynkę przyjechał tata. Gdy wszedł do mieszkania, rozpłakał się ze szczęścia. Znalazł córkę, której szukał przez całe popołudnie.
- Kochanie, tak się martwiliśmy z mamą. Zgubiłaś się, jak ten szczeniak – powiedział przez łzy.
- Przepraszam tatku, ale to było ważniejsze od wszystkiego.